Czytałem sobie dzisiaj wątek…

Czytałem sobie dzisiaj wątek…

Czytałem sobie dzisiaj wątek o biedzie i przypomniała mi się sytuacja sprzed tygodnia:
łażę po supermarkecie „Piotr i Paweł” w galerii i robię szybkie zakupy na obiad. Pomyślałem że w sumie to dawno nie jadłem kiełbasy. Podchodzę do stoiska mięsnego i zobaczyłem jakąś taką standardową, długą, jasną podwawelską. Już mam o nią poprosić ale rzuciła mi się w oczy plakietka ze składem. Prawie 30% stanowił syrop glukozowo-fruktozowy. Zrezygnowałem i wybrałem jakąś dużo droższą. Jak ekspedientka zapytała co podać poprosiłem o pokazanie plakietki ze składem. Ta była w 100% z normalnego mięsa. Widząc zdziwione spojrzenie babki powiedziałem że „No bo widzi pani, zobaczyłem że tamta to w 1/3 jakiś syf i syrop”, a ona na to „no przecież TEJ bym panu nie proponowała, hehe”.
Ja wiem że to miał być taki żarcik, ale przypomniałem sobie ile w życiu się nażarłem takiej właśnie gówno-kiełbasy i poczułem się jakby mi ktoś dał butem w mordę. Tak jakby biedacy mogli jeść najgorszy syf i wszystko było ok bo nie stać ich na nic lepszego.
Jak następnym razem ktoś się wam będzie żalił, że jest gruby albo ma pizze na twarzy pomimo tego że je normalne porcje, a ktoś inny wpierdala codziennie chipsy i ma świetną figurę i skórę niemowlaka, zastanówcie się ile w jego diecie jest właśnie takich kiełbas, chlebów i mielonych składających się w połowie z odpadów przemysłowych. #dieta #jedzenie #bieda #przemyslenia

Comments are closed.